Archiwum 25 stycznia 2004


sty 25 2004 Bylo becznie :)
Komentarze: 0

Po tej rozmowie spotkałam sie z Mileną i było bekowo, od razu poprawił mi sie humorek :) Najpierw pogadałysmy se troche, opowiedziala mi dokładnie o wizycie w kinie, a poźniej gadałyśmy o aktrorach (moim ulubionym jest Josh Hartnett i Jason Behr). Miałam akurat na wierzchu nalepki z gazety ze sławnymi ludzikami i zajełyśmy sie ich komentowaniem (główne tekst rzucała Milena oczywiście :) ). No i wyszło że Elijach ładniutko wyszedł na zdjeciu (a po chwili dodała "łeee" z obrzydzeniem) :), Eminem został kurczakiem, Nelly ma usta jak ryba, a Justin "Timber" wygląda jak wiesniak... Może to nie jest takie zabawne, ale było... Po chwili sąsiadka przejechała kólkiem (od mojego krzesła na kółkach przy biurku na którym siedziała) rysunek Josha który leżał na biurku i został niechcący zrzucony. Papierek ciut sie zdeformował, ale zaczełyśmy się śmiać i stwierdzono że teraz to jest Josh rozjechana-żaba... Naprawde nie jest, ale to nas rozśmieszyło i nie mogłysmy sie przestac smiać, wiec wymysliłysmy ze zrobimy zawody kto najdłuzej wytrzyma bez smiechu.... Odegrałyśmy 2 rudy i był remis, więc poszłysmy wykonać zadania (bo za przegrane były zadanie). Z mojego balkonu (który wychodzi na ulice) Milka zawołała do jakiejs dziewczyny "Hej ty? CZESC!!", a ja zapiałam (kukuryku) jak ktos przechodził i było smiesznie :) Gdy wróciłyśmy do mnie stwierdziłam ze w skali wariatkowa mamy 10/10 (ale tylko jak bawimy sie razem) później pisałysmy kto z kim itd - pewnie wiecie o co chodzi. Wyszło np, ze: Natali z Mileną w supermarkecie stare kalesony... Później troche gadałyśmy i Milena poszła do hauzu. Było bekowo :)

kitty114 : :
sty 25 2004 Jutro poniedziałek :(
Komentarze: 2

No i koniec wolnego :( Szkoda, jednak jest jeden plus - w moim planie lekcji poniedziałek jest najlżejszym dniem w tygodniu (oprócz soboty i niedzieli oczywiscie :) ). Dzisiejszy dzien upłynał mi raczej spokojnie.. Zrobiłam wiekszosc domowek. Ale pod wieczór sie wkurzylam!! Do domofonu zadzwoniły 2 koleżanki (które lubie, ale nie o to chodzi) i chciały pożyczyc cwiczenia od biologii. nie było by w tym nic złego gdyby nie to, że po pierwsze nie było mnie w tym czasie w szkole kiedy był ten temat i babka to zadała, a po drugie same mówiły że mam im więcej ćwiczeń nie pożyczać (bo jak ostatnio odpisały to się dobrowolnie zglosily żeby przeczytac na ocene i dostały piątki (mnie pani nie wzieła), apoźniej ruszyły je wyrzuty sumienia, ze w koncu ja to zrobilam i moglam miec ta piatke. Ja co prawda nie miałam im tego za złe, ale bylo mi przykro). No i powiedziałam im zgodnie z prawda że nie mam jeszcze ćwiczeń zrobionych, a one na to czy ide jutro do szkoły, ja na to że tak, a one "jak to przecież twoja mama mówiła że jeszcze tydzień jesteś w domu!" (powiedziała to takim tonem że bardzo "miło" się poczułam...Moja mama, fakt, mówiła że może mnie nie być jeszcze tydzień ale pod warunkiem, zę będe miała świnke, ale nie miałam). Wyjaśniłam im to, a one jeszcze raz sie zapytały co z tymi ćwiczeniami to powiedziałam, że dziś będe robić i sie pożegnałyśmy. Widać, że jak zwykle nie zależy im na kolegowaniu się ze mną tylko na spisywaniu prac... Smutne to, ale powoli sie przyzwyczajam. Niestety takie są skutki tego że sie dobrze ucze, a taka wredna nie jestem żeby nie chciały sie ze mną zadawać!! Coż, nie lubie chodzić do szkoły bo nie mam za bardzo z kim gadać, ale czasem jest fajnie i na tym się skupiam! Trzeba myślec pozytywnie :)

kitty114 : :